Przede mną (dosłownie) piętrzy się sterta ciuchów. Podłogę zaścielają wypełnione do granic możliwości kosmetyczki. Biorę się za porządki.
Ostatnie miesiące dziś mogę nazwać czasem zakupowego szaleństwa, teraz czas refleksji i oględzin. Nie, nie mam zamiaru przestać kupować. Wręcz przeciwnie - trumna nie ma kieszeni, a życie jest zbyt krótkie i kruche, by brzydko się ubierać czy nudno malować. Tyle tylko, że kolejne zakupy mam zamiar poprzedzić chwilą refleksji, sprawdzeniem co już mam, a czego potrzebuję (albo bardzo chcę).
Mam nadzieję, że również ci, którzy będą czytali tego bloga, wesprą mnie radą i podzielą się swoimi doświadczeniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz