sobota, 27 sierpnia 2011

Błękitna lagoona



Już zdążyłam przejść na fazę jesienną - zrezygnować z kolorowych makijaży i ubrań w papuzich kolorach na rzecz rudości, miedzi, klasycznych looków i ciuchów w stylu boho - kiedy przyszła fala najgorętszych dni w roku.
 Trochę mi z tymi upałami dziś nie po drodze, ale trudno. Może zamiast lata będziemy mieli długą i ciepłą złotą jesień (proszę, proszę, proooszę... ) ?

W naszym mieszkaniu jest trochę jak w saunie - jest bardzo słoneczne, a my nie zamontowaliśmy jeszcze rolet. Lubię słońce, ale nie lubię się topić. Dlatego po powrocie do domu (mój kochany i dzielny TŻ jeszcze walczy :*) zrobiłam sobie zimną kąpiel z resztą żelu Lagoon od Avon'a.

Konsystencja, wydajność oraz potencjał pienienia się żelu jest jak najbardziej satysfakcjonujący. Rozczarowuje jedynie zapach. Ni cholery nie kojarzy się z wodą. An z morzem. A na taki bryzopodobny aromat właśnie liczyłam. Zapach jest owszem dość świeży, ale przy tym słodki i owocowy. Podoba mi się, ale chciałam morski! Grrr...

Tak czy owak, kąpiel odbyła się i przyniosła mi ukojenie. Może więc nie ma co narzekać. Burczę tak, bo potwierdza się moja teoria, że kosmetyki lepiej kupować stacjonarnie - nie przez pośredników czy sieć. Jestem sroką - lubię najpierw obejrzeć, powąchać, dotknąć... Ehhh... To wszystko przez ten upał.



4 komentarze:

  1. Nie miałam go nigdy, ale zgadzam się z Tobą, że kosmetyki lepiej kupować w sklepach niż brać "kota w worku":)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie cierpię zamawiać czegoś niesprawdzonego, ale czasem się skuszę bo w katalogu wygląda ładnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam go, bo kupiłam kiedyś w promocji z kulką pod pachy. Ja byłam zapachem zachwycona

    OdpowiedzUsuń
  4. złota,ciepła i długa jesień- jestem na tak;]

    pozdrawiam i zapraszam na nowy post:)

    OdpowiedzUsuń