Już zdążyłam przejść na fazę jesienną - zrezygnować z kolorowych makijaży i ubrań w papuzich kolorach na rzecz rudości, miedzi, klasycznych looków i ciuchów w stylu boho - kiedy przyszła fala najgorętszych dni w roku.
Trochę mi z tymi upałami dziś nie po drodze, ale trudno. Może zamiast lata będziemy mieli długą i ciepłą złotą jesień (proszę, proszę, proooszę... ) ?
W naszym mieszkaniu jest trochę jak w saunie - jest bardzo słoneczne, a my nie zamontowaliśmy jeszcze rolet. Lubię słońce, ale nie lubię się topić. Dlatego po powrocie do domu (mój kochany i dzielny TŻ jeszcze walczy :*) zrobiłam sobie zimną kąpiel z resztą żelu Lagoon od Avon'a.
Konsystencja, wydajność oraz potencjał pienienia się żelu jest jak najbardziej satysfakcjonujący. Rozczarowuje jedynie zapach. Ni cholery nie kojarzy się z wodą. An z morzem. A na taki bryzopodobny aromat właśnie liczyłam. Zapach jest owszem dość świeży, ale przy tym słodki i owocowy. Podoba mi się, ale chciałam morski! Grrr...
Tak czy owak, kąpiel odbyła się i przyniosła mi ukojenie. Może więc nie ma co narzekać. Burczę tak, bo potwierdza się moja teoria, że kosmetyki lepiej kupować stacjonarnie - nie przez pośredników czy sieć. Jestem sroką - lubię najpierw obejrzeć, powąchać, dotknąć... Ehhh... To wszystko przez ten upał.
Nie miałam go nigdy, ale zgadzam się z Tobą, że kosmetyki lepiej kupować w sklepach niż brać "kota w worku":)
OdpowiedzUsuńja nie cierpię zamawiać czegoś niesprawdzonego, ale czasem się skuszę bo w katalogu wygląda ładnie ;)
OdpowiedzUsuńMiałam go, bo kupiłam kiedyś w promocji z kulką pod pachy. Ja byłam zapachem zachwycona
OdpowiedzUsuńzłota,ciepła i długa jesień- jestem na tak;]
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na nowy post:)