poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Psik psik

Kolejne zużycie; w najbliższym czasie będzie ich sporo, bo pod koniec miesiąca przeprowadzamy się do naszego gniazdka, więc chcę wykończyć wszystkie pozaczynane kosmetyki, by nie wozić przez pół miasta dziesiątków do połowy pełnych butelek.

Lakier w spraju Oriflame to właściwie buteleczka. Jeśli któraś z was używała nabłyszczacza w spraju od Schwartzkopfa (Got2Be) i lubiła go - tym kosmetykiem na pewno się nie rozczaruje. Dla mnie niczym się nie różnią; nawet zapachem.

A pachną bardzo słodko - arbuzową mutacją landrynek. Spraj jest dość lekki i przyjemny w użyciu. Ja stosowałam go do definiowania loków. Wystarczyło spryskać suche włosy, by błyszczały się i przestawały się puszyć. Przedawkowanie grozi sklejeniem włosów, choć na pewno nie będą one sztywne. Kosmetyk dobry, nawet bardzo dobry, ale tylko do kręconych i falujących włosów - na naturalnie prostych efekt będzie smętny, zaś prasowane raczej napuszy.

Czy kupię ponownie. Na pewno, zwłaszcza jesienią, kiedy nie opłaca się męczyć włosów prostownicą.

4 komentarze:

  1. Ja mam proste, więc raczej nie dla mnie :/

    OdpowiedzUsuń
  2. też z reguły mam proste, a szkoda chciałabym jakieś 'fale'

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam tak ze centymetr. Da się to napuszyć?

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mam kręcone i również używam tego produktu :D Wg mnie lekko wysusza włosy przy częstym stosowaniu dlatego korzystam z niego raczej okazyjnie ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń