Dzisiejszy dzień był przykry i męczący. Jestem o jedną "ósemkę" uboższa, mam cztery szwy i czuję się, jakby właśnie odstrzelono mi pół żuchwy. Jedyny plus tej sytuacji, to tygodniowa dieta lodowa :)
Sukcesów brak, więc kolejne "denko" na osłodę.
Wykończyłam bananową odżywkę do włosów z The Body Shop. Jest to miłe dopełnienie szamponu, nic więcej. Włosy nieco lepiej rozczesują się po myciu, są miękkie i obłędnie pachną bananami. Właściwie ten zapach jest głównym atutem tego specyfiku. Może kupię w przyszłości, ale nie najbliższej. Teraz szukam odżywek "odżywiających" - ta niestety jest produktem typu "aspiryna" - nie szkodzi, ale raczej też nie pomaga.
PS. Odżywka jest bardzo wydajna - mój TŻ przez pomyłkę użył jej zamiast żelu pod prysznic. W dodatku był przekonany, że to żel "hotelowy", więc lał go lekką ręką :) A że mu się nie pieniła, to użył jej naprawdę sporo. A mimo to wystarczyła mi na 2,5 msc codziennego stosowania :-D
szkoda, że jakoś nie odżywia, ale zapach pewnie jest cudowny. W sumie mnie sam fakt pomocy w rozczesaniu włosów jest ok. ;)
OdpowiedzUsuń