piątek, 8 lipca 2011

Prawo krwi

Ten post miał wyglądać zupełnie inaczej. Miał być swoistą laurką ku czci mojej teściowej - w dodatku laurką bez wazeliny, bo teściowa bloga nie czyta.
Ale ostatnio staram się wystrzegać truizmów. Już sam fakt, że Mama TŻ pożycza mi swój lakier do paznokci dobitnie dowodzi, jak wielkiego serca jest to kobieta :-)

Mama TŻ ( i moja już też :) ma najpiękniejsze pazurki świata. Wzdycham do nich, bo są bardzo mocne, zadbane, maja naturalnie ładny kształt i są zawsze elegancko zrobione.


A moje... no wiadomo.
 Ostatnio moja kolekcja lakierów do paznokci bardzo się wzbogaciła. Niestety, tylko o neony, pastele, stroboskopy i inne nieodpowiednie dla "kobiety w pewnym wieku i na pewnym stanowisku" (piszę niestety o sobie) kolory.
 Mając w perspektywie ważne spotkanie sięgnęłam do zasobów Mamy TŻ.

Lubię lakiery OPI. Bo jak ich nie lubić? Teściowa jest posiadaczką czerwieni o nazwie
"From A to Z-urich".
(Szkoda, że nie możecie usłyszeć jak wymawiam "Zurich". Curiiś ;)

 Lakier jest boski. Matowy, gęsty, idealnie kryjący. Już jedna warstwa pokrywa płytkę paznokcia powłoczką przypominającą chińską lakę.

Kolor zaś. Nie jest to klasyczna, intensywna krwista czerwień.
Jeśli krew, to ta krzepnąca albo niedotleniona żylna.

[Mam bzika na temat kryminalistyki i medycyny sądowej ;-) ]
 Tak lakier prezentuje się w sztucznym świetle.

 A tak w naturalnym, dziennym.
















A skoro krew, to musi być też trup. Właśnie połknęłam książeczkę Roberta Kaplowa "Kto zabija najsławniejszych amerykańskich pisarzy?". Szalenie zabawna, bardzo niepoprawna politycznie i cholernie przewrotna. Żadne wybitne dzieło, ale już dawno nie czytałam tak zgrabnego pastiżu (od czasów "Wuja Oswalda" Rolanda Dahla czyli uuuuuu....). Jeżeli chcecie pośmiać się przy historii Stephena Kinga uciekającego przed seryjnym mordercą mającym na koncie chociażby Danielle Stell, to polecam. Świetne czytadło dla tych, którzy nienawidzą książek i filmów ze Stevem Martinem :)

3 komentarze:

  1. Piękny kolor, już od dawna się zastanawiam, czy nie wpisać go na swoją chciejlistę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni zdaje się wypuszczają limitowanki, ale niektóre można potem gdzieś dostać. Szkoda tylko, że OPI wycofało się z kilku zagranicznych sklepów internetowych...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedną ze stron, na której kupiłam swój OPI w zbiorowym zamówieniu jest transdesign.com, z którego wycofali tą firmę, a raczej ona się wycofała - nie wiem dokładnie, z jakiego powodu postanowili zakończyć sprzedaż swoich produktów w wielu internetowych sklepach.
    Chodzi o to, że tak się opłacało kupować - ceny były niższe. Teraz pozostał mi e-bay, allegro lub chociażby polski victoria's beauty, ale tam ceny często są wyższe. :)

    OdpowiedzUsuń