środa, 6 lipca 2011

Dylematy


Nie miała baba kłopotu, zrobiła sobie porządki.

Kolejną rzeczą z wykopalisk jest potrójny cień Bourjois (stara wersja) Les Verts czyli w odcieniach zieleni.

Zielenie są jasne, dość brudne, jakby przykurzone szarością. Delikatnie połyskują - to raczej satyny niż perły.

Kiedyś bardzo je lubiłam - stosowałam całą trójcą w komplecie z czarną kreską. Potem o nich zapomniałam.
Dziś jestem w stanie stworzyć nimi tylko ten makijaż.

Całą górną powiekę, aż po łuk brwiowy pokryłam najjaśniejszym odcieniem. W środkowej części dodałam średni, a w zewnętrznym kąciku - najciemniejszy cień.
Najjaśniejszym podkreśliłam również dolną powiekę, zaś jej zewnętrzny kącik zaakcentowałam najciemniejszym.


Wnętrze oka wybieliłam białą kredką Sephora. Od połowy górnej powieki żelowym czarno-filoetowym eyelinerem z paletki magnetycznej Sephora narysowałam kreskę. W wewnętrznym kąciku uzupełniłam ją żelowym fioletowo-niebieskim eyelinerem Inglot (kol.82).
A teraz sztuka dla sztuki - tam gdzie kreska jest jaskrawa nałożyłam fioletową maskarę Collistar. Dodałam ją również na dolnych rzęsach. Resztę wytuszowałam zwykłym czarnym Rimmelem.

Efekt widać niestety tylko w świetle sztucznym - stąd zdjęcie z łazienki ;-).










I co myślicie? Zostawić sobie to cudo czy może oddać mamie? A może macie pomysły na makijaż z ich wykorzystaniem?


2 komentarze:

  1. Bazę trzeba kupić. I coś czerwonego na oczy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupimy, Koteczku. Nad bazą pomyślę (nie wiem jaką), a czerwony ładny jest w nowej paletce Sleek'a :D ;)

    OdpowiedzUsuń