czwartek, 21 lipca 2011

Ciepło-zimno

Mam w planach kolejne "denko", które zrealizuję przed końcem wakacji.
Nie będzie z tym większego problemu, bo to produkt bardzo niewydajny i bardzo przydatny na co dzień.
Kolejne dziecko Sephory. Dość niesforne.
To Top Coat. Dostałam go na ostatnie urodziny (czyli pod koniec kwietnia/na początku maja). Od tego czasu używam go dość regularnie. Od miesiąca - co kilka dni. W tym momencie w buteleczce znajduje się połowa lakieru.
To mój pierwszy lakier nawierzchniowy, więc trudno mi go jednoznacznie ocenić. Na pewno nie jest twardzielem. Wręcz przeciwnie - to rasowy mięczak, który nieco rozpuszcza emalię. Efekt bardzo fajny w przypakdu craków - pęczkacz po pokryciu top coatem jakby na nowo ożywa i pęka jeszcze ładniej. Trochę gorzej to wypada w przypadku jednolitych emalii. Co ciekawe, lepiej reagują na niego lakiery matowe niż perłowe czy metaliczne.

Jedno jest pewne - choć produkt mnie nie zachwycił, to przekonał do lakierów nawierzchniowych. Płaszczyka z Spehory raczej nie kupię, ale na pewno będę uważnie przyglądała się ofercie innych marek.

A może macie jakieś typy?

3 komentarze:

  1. Nigdy go nie używwałam chyba muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wysuszający Seche Vite, best ever! :DDD

    OdpowiedzUsuń
  3. niepierwszy raz słyszę takie opinie o nim.. ja mogę polecić JOKO 3w1 (połysk, ochrona, trwałość), który rzeczywiście nieźle nabłyszcza i przedłuża manicure.

    OdpowiedzUsuń