Ostatnio było mi szalenie zimno. Wciąż padało, a ja zaczynałam popadać w jesienną depresję. W środku lata. Powieść Davida Toscany "Ostatni czytelnik" nie dała rady wyciągnąć mnie z dołka.
Rzecz dzieje się w małej meksykańskiej wsi Icamole, która od ponad roku nękana jest przez suszę. Wyobrażacie sobie! Ani kropli deszczu przez rok! Woda jest tylko w studni Remigia. Pije ją sobie w ukryciu, ten Remigio, aż do czasu, gdy na jej dnie znajduje trupa małej dziewczynki.
Remigio roi sobie, że jak nic zostanie oskarżony o morderstwo, więc zakopuje truchło dziewczynki pod drzewem awokado. Tymczasem w mieście rozpoczynają się poszukiwania zaginionej Anamari.
Powieść zdecydowanie średnia. Tylko dla fanów południowoamerykańskiego "realizmu magicznego". Całą resztę niechybnie znudzi.
Humor dużo lepiej poprawił mi zakupiony wczoraj lakier Celli z nowej serii Tropic. Z suchą powieścią bardzo dobrze zgrał mi się odcień "rajskiej pomarańczy" (nr 08).
Lakier nie śmierdzi (yes), jest całkowicie matowy i dobrze kryje (wystarczą dwie warstwy). Kolor jest nasycony i nie blaknie. Jestem już po trzech zmywaniach i dwóch moczeniach w wannie - ani śladu odprysków czy wytarć na krawędziach paznokci.
Dobry zakup. Cieszę się nim tym bardziej, że na ślepo kupiłam od razu kilka kolorów :-D
Ten strumień, to jest szczególnie okrutny, kiedy chce się sikać ;-)
OdpowiedzUsuń